Witam,
minął mi właśnie pierwszy niemal podręcznikowy miesiac pomiarów, wszystko jest w porządku, wstrzymuję się od współżycia w I i II fazie, mialam co prawda wysokie temperatury w fazie II, dochodzace nawet do 37,1 (przy typowej temperaturze 36,5-36,6) ale juz poczytalam na forum, ze takie roznice sa normalne, musze zbadac to dokladnie przy nastepnym cyklu, zreszta teraz mialam lekkie bole gardla i przez te upaly sama juz nie wiedzialam czy to pot naturalny czy goraczkowy. moim dodatkowym objawem, bardzo niezawodnym nawet w czasie stosowania pigulek (przez 2 prawie lata niestety) jest bol plecow na 1,2 dni przed miesiaczka (okolice krzyza), mam nadzieje ze kiedys, w czasie ciazy ze zmieni sie to w jakies problemy z kregoslupem). Bardzo mnie cieszy ze wyczuwam ten lekki bol tak wczesnie, dobrze to rokuje moim obserwacjom (na razie mam problem z wszystkim oprocz temperatury, ale sie naucze:)
w koncu moje pytanie jest takie:bedac pewna ze miesiaczka to miesiaczka (poowulacyjny wzrost temp kilkanascie dni przed+te moje ulubione bole plecow+normalne krwawienie), czy musze przez te pare dni cos mierzyc i badac?jakos wtedy wyjatkowo brzydzi mnie pomiar temperatury, gdzie normalnie nie mam takich uczuc.chyba moge sobie darowac, pospac i odpoczac psychicznie 4 dni miesiaczki?
prosze o rady
nnprr@gazeta.pl