To znowu ja, ale bez tego forum już dawno bym zwariowała....
Zaczęła się chyba druga miesiączka po odstawieniu tych świństw, jeśli można miesiączką nazwać bardzo skąpe plamienie po 30 dniach od ostatniej.
Tracę cierpliwośc, mam żal do siebie,że tak łatwo zgodziłam się na zastrzyk, bez sprawdzenia czym to grozi i jakie będą konsekwencje. Jestem ubezpłodniona i czuję się wybrakowana. NIe mam już złudzeń,że poczniemy maleństwo niedługo.NIe potrafię znaleźć w tej sytuacji nic pozytywnego. Uratowałam jajnik, ale ogromnym kosztem....
Mam obawy,że jak już uda się zaprosić małe do nas, to stanie się coś złego,w końcu tyle tego świństwa po mnie krąży
Do tego świadomość,że depo jest środkiem wczesnoporonnym (wyczytałam wczoraj) i wielka odpowiedzialność przed Bogiem za każde poczęte życie....
Pozostaje nam albo abstynencja, albo...? Bardzo się boję....To chyba wciąż ma wpływ na moją psychikę...
Wiem,że niczego teraz nie przyspieszę, nie zmienię, jest mi źle